Witajcie. ;)
Na blogu raczej nie pojawiają się posty dotyczące lakierów do paznokci. Kiedyś byłam ich wielką fanką i do dziś dnia została mi pokaźna kolekcja jednak aktualnie sięgam po nie dosyć rzadko. Ze względu na codzienność, praktyki, muszę nosić ścięte paznokcie, a i przy ciągłym "używaniu rąk" sam lakier znika dosyć szybko. Ostatnio jednak trafiłam na bardzo fajny egzemplarz i właśnie dlatego postanowiłam w tym krótkim poście nieco Wam go przybliżyć. Mowa o lakierze firmy Wibo z serii extreme nails o numerze 504.
Kilka dni temu będąc w Rossmannie dojrzałam go na przecenie, kosztował raptem 2,99, więc szczerze, żel było mi nie spróbować. Sam kolor strasznie przypadł mi do gustu, to taki jasny róż, ani troszkę nie cukierkowy, taki bardziej wpadający w łosoś. Jedyną rzeczą, którą muszę mu zarzucić są minimalnie dostrzegalne drobinki, których raczej staram się unikać w lakierach. W sumie to moja wina, bo nie dostrzegłam ich w drogeryjnym świetle. ;))
Na moich paznokietkach lakier prezentuje się tak (przepraszam Was za te suche dłonie, wciąż walczę o nawilżenie, ale to trochę jak walka z wiatrakami.) :
Warto chyba zaznaczyć, iż to, co widać na zdjęciu to aż JEDNA warstwa lakieru. Schnie on bardzo szybciutko, nie marze się. Zdjęcie zostało wykonane dwa dni po pomalowaniu, widać niewielkie ubytki, ale wydaje mi się, że nie jest najgorzej. :))
Jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczona. Niby nic, ale jednak coś.. to taki lakier pasujący do codziennych kreacji, delikatny, kobiecy kolor.. dla mnie świetny akcent na wiosnę. Piszę Wam o nim, bo może kogoś skuszę i jeszcze dorwie go na promocji. Zdecydowanie polecam!
A tak przy okazji.. życzę Wam spokojnych, ciepłych świąt.. takich jakie są wymarzyłyście. :))
Pozdrawiam..
Lenka.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za każdy komentarz, to strasznie miłe wiedzieć, że jest ktoś, kto poświęcił chwilę swojego czasu by tutaj zajrzeć. :) Jeśli Ci się spodobało, zaobserwuj, na pewno odwdzięczę się tym samym i z przyjemnością zajrzę do Ciebie. :)