środa, 15 lipca 2015

Ulubiona woda termalna.. walcz z trądzikiem skutecznie!

Heeeej. :)

Dzisiaj chciałam skrobnąć Wam słów kilka na temat produktu, który bodajże ponad miesiąc temu zupełnie skradł moje serduszko. Chodzi mi o wodę termalną firmy Uriage.


Trafiłam na nią całkiem przypadkiem, z polecenia koleżanki. Wcześniej słyszałam wiele dobrych słów na temat wód termalnych jednakże cena regularna wody chociażby z Avene jakoś nie przekonywała mnie do tego by po nią sięgnąć. Wtedy właśnie nastąpiło małe objawienie i dowiedziałam się o istnieniu produktu firmy Uriage.

Za wodę o pojemności 150 ml zapłacimy około 20 zł (ja swoją nabyłam w aptekach SP i właśnie tyle pieniążków przyszło mi wydać.)

Woda jak to woda, nie wydaje się niczym specjalnym jednakże.. świetnie radzi sobie w starciu z mieszaną, mocno problematyczną skórą. Stosuję ją w roli toniku spryskując nią twarz po porządnym demakijażu wieczorem jak i przed nałożeniem nowego o poranku. Nie trzeba osuszać skóry po jej zastosowaniu, wystarczy dać jej kilka minut i pięknie się wchłania. Pozostawia buzię promienną, miękką, jakby obudzoną.. Sama po leczeniu dermatologicznym, antybiotykach długoterminowych itd jakoś nie mogłam poradzić sobie z doprowadzeniem skóry do stanu używalności.. ta woda zdecydowanie mi w tym pomogła. Świetne sprawdza się także w czasie upałów, kiedy cudownie wręcz odświeża dając nam uczucie ukojenia i przyjemnego ochłodzenia. Fajnie też w upały wrzucić ją do lodówki, wtedy efekt działania jest jeszcze bardziej odczuwalny..

Powiem Wam szczerze, że przed długi czas wydawało mi się, że te wszystkie wody to fajna, marketingowa ściema, zarabianie na klientach, ale teraz zmieniłam zdanie. Oczywiście nie jestem w stanie wypowiedzieć się o wszystkich wodach (każda ma choć minimalnie, ale inny skład), natomiast tą mogę z czystym sumieniem polecić. Widzę różnicę kiedy jej używam, a kiedy zostaje zapomniana. To bardzo fajny "gadżet", który tym bardziej latem warto przetestować.


Dlaczego piszę Wam o tym teraz? W SP dostaniecie teraz te wody w promocji (13-14zł) :) Sama nabyłam wczoraj swój egzemplarz, na zapas oczywiście. :D o ile dobrze pamiętam to w drogerii jest promocja na 14 zł, a z kuponami 13. :)

Polecam i pozdrawiam gorąco!

Lena.

wtorek, 14 lipca 2015

Aktualizacja włosowa - lipiec 2015 + Kraków

Hej Kochane. :)

Jak tam mijają Wam tegoroczne wakacje? Ja właśnie wróciłam z Krakowa i pełna chęci i zapału wracam do życia codziennego. Dzisiaj mam dla Was krótką włosową aktualizację bowiem dawno już takowej na blogu nie było.  Przepraszam od razu za jakość zdjęć, ale pozostał mi chwilowo tylko aparat z telefonu, która totalnie mnie nie zadowala. Nie wiem jednak kiedy sytuacja ulegnie zmianie, więc..



Tak mniej więcej aktualnie mają się moje włosy. Ta różnica, którą widzicie to odrost, więc moje kochane naturalki. :) Muszę przyznać, że moja pielęgnacja jest teraz dosyć uboga, chyba chwilowo się wypaliłam, ale najczęściej sięgałam po :

SZAMPONY :

- Alterra - kofeina i biotyna.
- Mydło miodowe Agafii.

ODŻYWKI :

- Balea kokosowa.
- Nivea - Intense Repair
- Balsam cedrowy.
- Balsam marokański,

MASKI :

- Saszetki z Biovaxu.

OLEJE :

- Kokosowy nierafinowany.
- Oliwka Babydream.
- Olej Avocado.

INNE :

- Olejek Isana do końcówek.
- Szampon suchy Batiste.

A tutaj mój wczorajszy warkocz autorstwa siostrzyczki : 



Pochwalę się jeszcze kilkoma zdjęciami z Krakowa, który wprost uwielbiam. To moje ukochane miasto do którego zawsze powracam z wielkim sentymentem..









A jak tam mają się Wasze włoski? Znoszą jakoś lato? :))

Pozdrawiam! 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

NDW (13) Cassia rozjaśnia włosy! Bardzo!

Witajcie kochane! :)

Tym razem niedziela dla włosów jest nieco oszukana, a przynajmniej jej tytuł nie do końca odzwierciedla tego, co faktycznie podziało się z  nimi na koniec ubiegłego tygodnia. Wczoraj postawiłam przede wszystkim na nawilżenie włosów, bowiem od kiedy jakieś ponad dwa tygodnie temu sięgnęłam po raz  drugi po bezbarwną hennę od Khadi nie mogę poradzić sobie z przesuszem jaki po sobie pozostawiła. Okej, wina leży po mojej stronie, albowiem z powodu strasznego zamieszania spowodowanego remontem nie mogłam podjąć jakichkolwiek działań mających na celu ich nawilżenie.

Wczoraj w końcu się to udało jednak nie mając specjalnie wiele czasu do zagospodarowania wykorzystałam jedynie glicerynę, którą dodałam do balsamu marokańskiego i nałożyłam na umyte wcześniej włosy. Efekt działania takiego połączenia bardzo przypadł mi do gustu.. jednak nie o tym chciałam dzisiaj napisać.. Dopiero wczoraj, po raz pierwszy od tych dwóch tygodni miałam szansę zobaczyć swoje włosy, po hennie na zdjęciach..



Już przemilczę fakt ich aktualnego stanu, bo to wina braku nawilżenia i odpowiedniej pielęgnacji przez ostatnie dni, do tego pokręciły się nieco po koczku. Problem w tym, że strasznie się rozjaśniły! Strasznie! A tego właśnie chciałam uniknąć.. dla porównania jeszcze niedawno wyglądały tak :


Najgorsze jest to, że stosowałam hennę drugi raz. Za pierwszym dodałam sok z cytryny w niewielkiej ilości, bo chciałam uniknąć rozjaśnienia, rozmieszałam ją z wodą, a na drugi dzień dodałam łyżkę kawy. Efekt? Przyciemnienia brak, lekkie rozjaśnienie, ale w sumie brak ingerencji w stały kolor włosów. Teraz postanowiłam zmienić taktykę, nadal dodałam niewielką ilość soku z cytryny, a hennę rozmieszałam z naparem z kawy i... proszę bardzo. Załamałam się pozostając z z niezidentyfikowanym kolorem na głowie. Amen.

Lena.