Ależ piękny dzień dzisiaj mamy, u mnie świeci słoneczko sprawiając, iż jest bardzo przyjemnie. Czuć tę wiosnę dzięki której wszystko się tak pięknie zazieleniło. ;) Ja dzisiaj przychodzę do Was z krótkim postem dotyczącym moich kwietniowych zużyć. Jak wiecie, od jakiegoś czasu staram się sumiennie wykańczać otwarte produkty, wszelkie próbki, kosmetyki po które sięgam rzadko i niepotrzebnie zadomowiły się na łazienkowej półce. W tym miesiącu poszło mi raczej średnio, ale jestem w miarę zadowolona. Strasznie ciężko mi idzie ta mobilizacja i samo wykańczanie, ale staram się trzymać postanowień. :))
No to jedziemy, jak zwykle podzieliłam to sobie na kategorie. Tym razem najwięcej kosmetyków, które wyrzuciłam do kosza zaliczało się do kategorii "ciało". ;)
Ciało :
Zaczynając od lewej. :
● Oceania - aroma shower gel - wersja mleko i miód. (biedronka) - Produkt zakupiony na jakiejś szalonej biedonkowej promocji, zapłaciłam za niego bodajże niecałe 3 złote i wbrew pozorom wcale nie żałuję tego zakupu. Żel pachnie bardzo ładnie, tak trochę słodko, ale nie do końca mlekiem czy miodem. ;) Niby ma 500 ml, ale jest dosyć rzadki, więc kończy się stosunkowo szybko. Co mogę zaliczyć na jego wielki plus? Nie wysusza, ani nie podrażnia skóry. Można go także z powodzeniem stosować jako płyn do kąpieli, tworzy całkiem przyzwoitą pianę. ;) Nie wiem czy wrócę, bo mam duże żelowe zapasy natomiast jeśli kiedyś przypadkiem się trafi to na pewno nie będę się z tego powodu smucić. ;)
● C-thru - Pearl garden. - Uwielbiam jego zapach. Jest piękny, słodki, ale nie przesłodzony, taki lekki, typowo na okres wiosna-lato. Wiadomo, trwałość nie jest jakaś oszałamiająca, ale to taka bardziej "mgiełka" do odświeżenia niż typowy perfum. Na pewno kiedyś do niego wrócę, dla mnie bardzo przyzwoity produkt i najlepszy zapach ze wszystkich opcji C-thru.
● Joanna Naturia - peeling antycellulitowy z kawą. - Joannę kochamy za piękne zapachy i cenę proponowanych peelingów. Zapach oceniam bardzo pozytywnie, ale ja po prostu lubię takie słodkie, kawowo-świetankowe klimaty. Problem z tym peelingiem u mnie polega na tym, iż niestety bardzo mnie podrażnił. Nie mam pojęcia dlaczego, wcześniej nie zaobserwowałam podobnych objawów. Może trafił mi się jakiś felerny, ale na pewno do tej konkretnej wersji już nie wrócę. Działania antycellulitowego oczywiście brak, ale nie czarujmy się, to nie peeling może tutaj zdziałać cuda. ;)
● Biały jeleń - PRObiotic - specjalistyczna emulsja do higieny intymnej. (próbka 50 ml).- Dostałam go kiedyś jako prezent do zakupów w Hebe i tak czekał sobie na ten zaszczyt bycia używanym. Doczekał się, ale szału nie zrobił. Ładnie pachniał, nie podrażniał, dosyć wydajny, ale nie przekonał mnie do zakupu w większej pojemności. Po próbce niewiele więcej mogę niestety powiedzieć.
● Mydło Dove - shea butter. - Troszeczkę nie rozumiem fenomenu mydeł Dove jeśli chodzi o ich zapach. Ten mnie jakoś nie oczarował, może zbyt wiele oczekiwałam. Marzył mi się słodki, ale nienachalny.. taki jak żel z tej serii.. a tutaj czuję mydło, po prostu mydło. Nie wysusza rąk, może nawet trochę nawilża, to na pewno jego plus, ale nie wiem czy wrócę, bo lubię testować nowości. ;))
Włosy :
● Biovax - keratyna jedwab. - Ta maska sprawowała się u mnie dosyć.. dziwnie. Moje włosy tolerowały ją tylko okazyjnie, kiedy miały ochotę na porcyjkę protein na deser. Musiałam używać jej oszczędnie, mniej więcej 1-2 razy w miesiącu by były zadowolone. Tym samym w moim przypadku produkt ten okazał się straszne wydajny. Uwielbiam jego zapach.. ale nie wiem czy wrócę do tej wersji, chyba jednak sięgnę po inną, lżejszą. Zawiera lekki silikon.
● Barwa - szampon (czarna rzepa).- Jeśli chodzi o Barwę to mogę jedynie powiedzieć : świetnie oczyszcza. Dla mnie nie ma większej różnicy w działaniu jeśli chodzi o różne wariaty zapachowe. Wszystkie pachną i działają podobnie, ale są świetne. Bez nich nie wyobrażam sobie życia. To już moja druga buteleczka, wcześniej miałam pokrzywowy. Można je dorwać w Tesco. :)
● Capitavit - balsam do włosów - Nieobecny na zdjęciu bowiem został wcześniej przelany do bardziej przyjaznej w użytkowaniu buteleczki. Zakupiłam go kiedyś w sumie przypadkiem na doz'ie. Ma rzekomo wzmocnić włosy, przyspieszyć porost i tak dalej.. nie wiem dlaczego został określony mianem balsamu, bo to zwykła wcierka. Bardzo pospolita, nie zrobiła nic dobrego ani złego. Zapach tragiczny, na początku użytkowania zapominając o tym, że z niej skorzystałam zastanawiałam się dalczego tak śmierdzę. :D raczej nie polecam i raczej nie wrócę.
Twarz :
● AA therapy - nawilżający płyn micelarny. - Kupiłam go dodatkowo kupując Capitavit. To chyba pierwszy produkt firmy AA, który mogę w 100 % polecić. Ładnie, delikatnie pachnie, świetnie zmywa makijaż, a do tego nie zawiera : alergenów, parabenów, barwników. Jeśli będę miała okazję dorwać go stacjonarnie to na pewno skorzystam. Fajna odmiana, bo zazwyczaj używam zmywaczy Biedronkowych. ;)
● Avon naturals - krem do skóry wrażliwej - Rumianek i mak. - To moje drugie opakowanie tego kremu, ale stosowałam go dosyć dawno temu. Nie wiem nawet czy jest jeszcze dostępny. Cóż mogę powiedzieć? Zwykły, bardzo lekki krem do twarzy. Do skóry suchej nie nadaje się zupełnie. Stosowałam go z prostego powodu : coś tam nawilżał, a nie zapychał. Teraz znalazłam godnego następcę, więc już do niego nie wrócę.
Kolorówka :
● Lovely - tusz do rzęs pump up. - Tusz znany już chyba wszystkim. Nie wiem czy jest sens cokolwiek dodawać, na pewno może dumne stać obok drogich cudeniek. Został mi polecony przez koleżankę i bardzo się z tego cieszę, na pewno kiedyś do niego wrócę. Warto zapolować na niego w czasie Rossmannowskiej promocji, bo można go dorwać za jakieś 4 złote z hakiem,. :D
Maseczki :
● Bielenda - peeling - efekt diamentowej mikrodermabracji. (cera mieszana, tłusta, trądzikowa).- Świetny, porządny peeling do skóry rządnej prawdziwego oczyszczenia. Dla wrażliwców może okazać się zbyt intensywny, dla mnie jest wręcz idealny, więc na pewno go jeszcze kupię i to nie raz.
Wyrzutki :
● Rival de loop - krem nawilżający z efektem matującym (Rossmann). -Kosztował bodajże 5 zł i to było o 5 za dużo. Śmierdzi strasznie alkoholem, powoduje wysyp, nie matuje i nie nawilża. Ogólnie żadnych plusów nie znajdując pakuję go do kosza, nie jestem w stanie zużyć go chociażby do stóp. Totalna pomyłka.
● -
Na pewno kupię ponownie.
● - Może kupię ponownie.
● -
Na pewno nie kupię ponownie.
To by było wszystko jeśli chodzi o moje kwietniowe porządki. Maskę z keratyną zastąpiła słynna drożdżowa, krem do twarzy z Avonu słynny Apis (świetny!) Barwę z rzepą Barwa brzozowa, a micela cudak z Biedronki. Jestem z siebie całkiem zadowolona, mogło być lepiej, ale nie jest też źle. :) Trzymając się zasady 1 za 3 zużyte, w maju mogę kupić 3 produkty bowiem zużywałam ich 9. :))
A jak tam wasze zużycia? Jesteście zadowolone? Coś okazało się mega hitem, a coś mega niewypałem? ;>
Pozdrawiam!
Lenka. :)






Gratuluję denka. :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo. :)
UsuńTen Rival de Loop jest z serii Pure skin, czyli przede wszystkim ma odkazić skórę na której są tzw syfki. Zdrowa skóra może się przesuszyć i podrażnić.
OdpowiedzUsuńSeria Hydro - krem na dzień i pod oczy jest łagodny i bardziej kojarzy się z glinką .Jest w efekcie półmatowy - dobry pod codzienny makijaż.
Micel z Biedry mi nie domywa oczu bo mam jasne rzęsy i bez końca widzę szare smugi- jedynie ten różowy kremowy żel z Biedry plus woda daje radę.
Co do tuszy to pod względem jakości ( z tej grupy cenowej) gorąco polecam Essence - All eyes on me. Zero grudek,świetne krycie.
Moje zużycia bez rewelacji - bazuję na Babydreamach (bo mam malca w domu) i Facelle. Nawet nie denkuję, bo kupuję na promocjach po 2-3 op tego co potrzebuję i na okrągło przelewam do dozowników.
Właśnie, widzisz kochana, ja taką cerę mam. Może nie jest to już etap typowego trądziku i wiecznych niespodzianek, ale jednak. Moja skóra jest mieszana, powiedziałabym nawet, że w kierunku tłustej i u mnie ten krem jednak się nie sprawdził. Powodował jeszcze większy wysyp, jakby podrażniał..
OdpowiedzUsuńA z tym tuszem z Essence to mnie zaciekawiłaś, na pewno kiedyś spróbuję, teraz na promocji - 49% zaopatrzyłam się w słynny MF 2000.
Ja uwielbiam facelle, mam wrażenie, że ten produkt nadaje się dosłownie do wszystkiego i do tego jest taki tani! :))