Cześć dziewczyny!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją produktu, który jak mało co podbił niemal od razu moje serce, czuję, że jest to prawdziwa miłość, taka.. jak z filmów. ;) Jak wiecie, bądź nie wiecie, od bardzo długiego czasu szukałam odpowiedniego kremu do mojej tłusto-mieszanej, cholernie wymagającej i wiecznie niezadowolonej skóry. Dotychczas były to poszukiwania szalenie bezowocne, większość produktów z którymi miałam styczność (Soraya. AA, Garnier hydra adapt - żółty, Perfecta czy Rival de loop) okazywało się wielką porażką już od pierwszych użyć. Co robiły? Po prostu zapychały, u mnie o to nietrudno. Pojawiało się mnóstwo krostek, takich podskórnych, bolących niespodzianek , skóra była tłusta, a nie nawilżona. Kremy odstawiałam i ze łzami w oczach (naprawdę) szukałam dalej. Wiadomo jak to jest, skórę tłustą trzeba nawilżać i to dobrze, przesuszona produkuje jeszcze więcej sebum i jest tylko gorzej. W końcu, jakimś cudem trafiłam na NIEGO! Apis żurawinowy - to jest to! :))
Według producenta jest to krem ujędrniający jednakże nie przywiązywałabym się za bardzo do tego określenia. Posiada on bardzo fajny, zaskakująco naturalny skład. Możemy w nim znaleźć min. wyciąg z żurawiny, olejek arganowy, winogronowy, słonecznikowy, aloes, elastynę, kolagen, witaminę C i E. Jak widzicie, same dobroci. :) Krem jest stosunkowo krótko ważny bowiem zaledwie pół roku od otwarcia, ale jest to uwarunkowane brakiem niepotrzebnej, konserwującej chemii, więc przemawia to na jego korzyść.
Skusiłam się na niego, bowiem jak trwoga to do Boga, jak załamanie to do apteki. I tam właśnie go znalazłam. W aptece dbam o zdrowie możecie go dorwać za niecałe 13 zł, jak na 110 ml to bardzo ekonomicznie. Poza tym popatrzcie na tę żurawinkę, nie wygląda kusząco?
Przejdźmy do najważniejszego.. działanie. Prawdę mówiąc jeszcze NIGDY nie miałam tak nawilżonej, gładkiej i miękkiej skóry jak teraz. Krem idealnie spełnia wszelkie moje wybujałe wymagania. Nie zapycha nawet w najmniejszym stopniu. Moja skóra jest ukojona i gładka. Jak jej dotykam to aż mi się przypomina buźka mojej siostrzenicy mającej 11 lat. Poza szeregiem dobroci w postaci całego arsenału olejów krem posiada SPF 15, czego chcieć więcej? Czy ujędrnia? Chyba troszkę tak. Tyle, że wiecie, cóż ja mając 20 lat mogę powiedzieć o ujędrnianiu. :) Pachnie troszkę jak.. kisiel żurawinowy albo wiśniowy, ale nie jest to chemiczny zapach.
Zawsze śmieję się z tego, że jestem wymagająca i każdy produkt jest albo średni albo zły. W tym przypadku po prostu nie potrafię znaleźć minusów, jestem szczęśliwa, że na niego trafiłam. Stosuję go dwa razy dziennie, wieczorem po oczyszczaniu twarzy i rano przed nałożeniem makijażu. Jeśli podobnie jak ja szukacie tego swojego "ulubieńca" kremowego to myślę, że za tą cenę naprawdę warto zaryzykować.
Teoretycznie krem ma sporą pojemność, ale mnie udało się go wykończyć w ponad 4 miesiące. Wczoraj złożyłam kolejne zamówienie na doz-ie na tego łobuza. ;) Chcąc dobić do koniecznych 20 zł wrzuciłam do koszyka także peeling z tej serii, sama jestem ciekawa czy okaże się równie niezastąpiony. ;) Nie rujnuje mojej szkolno-studenckiej kieszeni, więc go kocham, pokochajcie go i Wy. ;))
Jakie kremy stosujecie? Macie jakieś swoje hity? Jestem mega ciekawa, bo wiem, ile sama się naszukałam..
Miłej środy Wam życzę kochane! :))
Lena.


U mnie sprawdzają się tylko kremy apteczne... moim ideałem jest La Roche Posay Effaclar Duo:)
OdpowiedzUsuńTen w sumie też apteczny i szczyptę tańszy. ;)
Usuńmiło czytać, że wreszcie się trafiło na swój ideał :)
OdpowiedzUsuńA jak miło jest trafić na ten ideał. ;)
UsuńFajnie, że trafiłaś na krem, który naprawdę Ci odpowiada!
OdpowiedzUsuńJa też się z tego cieszę bardzo, oczywiście wszystko za sprawą blogosfery. ;)
UsuńChyba kupię ! ;D
OdpowiedzUsuńJuż opakowanie mnie urzekło xD
Zapraszam:
www.capelli-sani.blogspot.com ;)
Polecam szczerze, daj znać czy się sprawdził. :)
Usuń