niedziela, 23 marca 2014

Moja niby "niedziela dla włosów" + ulubiona herbatka.

Cześć kochani. ;)
Kiedyś zastanawiałam się nad dołączeniem do akcji "niedziela dla włosów" zainicjowanej przez Anwen. Powiem Wam szczerze, że o ile pomysł bardzo mi się podoba to z jego realizacją jest u mnie różnie. Brak czasu, różne obowiązki, a nawet zwykle lenistwo nie pozwalają mi na oficjalne dołączenie do akcji jednakże dzisiaj miałam chwilkę na nieco ambitniejszą pielęgnację. ;) Jeśli chodzi o eksperymenty to postanowiłam na trochę od nich odpocząć, muszę na nowo poznawać swoje włosy, więc robię to powoli, aby nie popełnić niepotrzebnych błędów. Dzisiaj tak naprawdę postawiłam na klasyczne olejowanie. Co dokładnie zrobiłam i z czego skorzystałam?


Na zdjęciu brakuje niestety kremu do rąk z Isany oraz buteleczki z aloesem, gdzieś to przeoczyłam.

Wczoraj wieczorem spryskałam włosy "mgiełką" stworzoną z zwykłej wody mineralnej z dodatkiem kilku kropel zatężonego aloesu. [ze strony zrób sobie krem] Następnie chcąc wykorzystać resztki sięgnęłam po mieszankę olejową firmy Alterra w wersji z limonką i oliwą. Spięłam włosy luźną gumką w koczek po czym po prostu poszłam spać. ;) Rano pochodziłam jeszcze troszkę z olejem na głowie, a później nałożyłam na włosy zwykłą odżywkę z Isany do włosów zniszczonych także chcąc ją jak najszybciej wykończyć. Nie za bardzo mi odpowiada, ale coś trzeba z nią zrobić. Przed myciem nałożyłam na końce krem do rąk Isany z mocznikiem aby chociaż troszkę je ochronić. Myłam tradycyjnie. Pierwsze mycie płynem Facelle, drugie końcówką Yves Rocher do włosów farbowanych. Po wszystkim na dosłownie kilka sekund nałożyłam odżywkę z Balei z figą [ma nabłyszczać włosy, pachnie cudnie. :D]. Po spłukaniu wtarłam w sklap wcierkę Capitavit o której pisałam już wcześniej, a na końce zużyłam resztki olejowego serum od green pharmacy. I to by było na tyle. ;) Jak na mnie.. to się nieźle napracowałam.. ;D Intensywne zużywanie zaowocowało kilkoma wykończonymi produktami, co od razu wywołało wielki uśmiech na mej twarzy. Po wysuszeniu moje włosy prezentowały się mniej więcej tak :


Z uzyskanego efektu jestem bardzo zadowolona. Włosy są lekkie i gładkie, nie ma oznak obciążenia, co ostatnio nie często się zdarza. Pięknie pachną odżywką z Balei.. i ogólnie nie jest źle. ;)

A tak dodatkowo chciałam Wam polecić herbatkę, która przeleżała u mnie od świąt bowiem była elementem prezentu. Zupełnie o niej zapomniałam, a teraz kiedy moje zapasy herbaciane trochę się skurczyły postanowiłam coś z nią zrobić. Zaskoczyłam się bardzo pozytywnie. Mowa o : Irving Fig & Pear White - herbata biała figowa z gruszką. : 




Z tego, co wiem i, co zauważyłam można ją dostać w Rossmannie. Jej smak jest bardzo delikatny, lekko gruszkowy, bardzo przyjemny. Jest to taka delikatna herbatka na szare wieczory. Poza tym, pomimo tego biała herbata jest dobra dla naszego zdrowia, więc nic tylko pić. ;) Dla ciekawych składu :



Można by się przyczepić do tego kwasu cytrynowego, bo moim zdaniem jest zupełnie niepotrzebny, ale tak czy inaczej polecam spróbować. ;)

A jak tam Wasze niedziele dla włosów? Z czego skorzystałyście i jak wyszło? :D

                                               Miłej niedzieli! :)

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawi mnie odżywka z Isany i chyba przy najbliższej wizycie w Rossmannie wrzucę ją do koszyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja akurat tej wersji bym nie poleciła. :D kupiłam raczej z chciwości, no bo w końcu cóż to 3,99 na promocji? Pachnie praniem.. ale zawsze można spróbować, a pod olej albo na olej sprawdza się nieźle. ;)

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz, to strasznie miłe wiedzieć, że jest ktoś, kto poświęcił chwilę swojego czasu by tutaj zajrzeć. :) Jeśli Ci się spodobało, zaobserwuj, na pewno odwdzięczę się tym samym i z przyjemnością zajrzę do Ciebie. :)