Witajcie.
Ostatnio niestety nie mam czasu na bloga, cały dzień gdzieś zalatana, wychodzi się przed siódmą i wraca około dziesiątej wieczorem. Zapewne każdy wie jak to jest, więc nie będę się tłumaczyła. Blog poszedł troszkę w odstawkę (coś musiało) jednocześnie włoski troszkę też.. :< Dzisiaj jednak udało mi się zrobić przedwczesną, sobotnią "niedzielę dla włosów", więc stwierdziłam, że chociaż aktualnym zdjęciem się "pochwalę". :D
Nie zaszalałam jakoś specjalnie, ale w porównaniu do tego, ile czasu poświęcam ostatnio na pielęgnację włosów to dzisiaj miały istne święto..
Przygotowałam sobie małą maskę włosową własnej roboty, a co! Wytargałam Kallosa z algami, dodałam do niego kilka - ok 6 kropelek mleczka pszczelego i kilka - ok 4 kropelek olejku z pestek moreli.
Całość wylądowała na pasmach umytych przy pomocy cedrowego mydła babuszki Agafii. Cały zabieg przebiegł według zasad OMO, a jako pierwsze O posłużyła mi odżywka Deba. Po około 15 minutach spłukałam miksturkę z włosów, na końcówki nałożyłam olejek z Isany i psiknęłam całość gliss-kurem total repair. Efekt? :
Zadowalający. :) Końcówki do ścięcia, ale to wydarzy się pewnie na dniach. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z algowego kallosa, testowałam go już na kilka sposobów i zawsze się sprawdza. Do tego pięknie pachnie! :)
Chociaż nie mam ani krzty czasu na pisanie nowych notek chętnie przeglądam Wasze wpisy. Nachętniej chyba te zakupowe bądź włosowe. :) A propos zakupów to mam dwumiesięczny ban. Trzeba zużyć zapasy, bo niedługo wszystko wyląduje w koszu.. :<
Pozdrawiam i ślę buziaki. Spokojnej soboty i niedzieli i mam nadzieję "do zobaczenia" niedługo.
Ostatnio niestety nie mam czasu na bloga, cały dzień gdzieś zalatana, wychodzi się przed siódmą i wraca około dziesiątej wieczorem. Zapewne każdy wie jak to jest, więc nie będę się tłumaczyła. Blog poszedł troszkę w odstawkę (coś musiało) jednocześnie włoski troszkę też.. :< Dzisiaj jednak udało mi się zrobić przedwczesną, sobotnią "niedzielę dla włosów", więc stwierdziłam, że chociaż aktualnym zdjęciem się "pochwalę". :D
Nie zaszalałam jakoś specjalnie, ale w porównaniu do tego, ile czasu poświęcam ostatnio na pielęgnację włosów to dzisiaj miały istne święto..
Przygotowałam sobie małą maskę włosową własnej roboty, a co! Wytargałam Kallosa z algami, dodałam do niego kilka - ok 6 kropelek mleczka pszczelego i kilka - ok 4 kropelek olejku z pestek moreli.
Całość wylądowała na pasmach umytych przy pomocy cedrowego mydła babuszki Agafii. Cały zabieg przebiegł według zasad OMO, a jako pierwsze O posłużyła mi odżywka Deba. Po około 15 minutach spłukałam miksturkę z włosów, na końcówki nałożyłam olejek z Isany i psiknęłam całość gliss-kurem total repair. Efekt? :
Zadowalający. :) Końcówki do ścięcia, ale to wydarzy się pewnie na dniach. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z algowego kallosa, testowałam go już na kilka sposobów i zawsze się sprawdza. Do tego pięknie pachnie! :)
Chociaż nie mam ani krzty czasu na pisanie nowych notek chętnie przeglądam Wasze wpisy. Nachętniej chyba te zakupowe bądź włosowe. :) A propos zakupów to mam dwumiesięczny ban. Trzeba zużyć zapasy, bo niedługo wszystko wyląduje w koszu.. :<
Pozdrawiam i ślę buziaki. Spokojnej soboty i niedzieli i mam nadzieję "do zobaczenia" niedługo.
Bardzo ładne są Twoje włoski :)
OdpowiedzUsuńWłosy prezentują się bardzo zacnie i ładnie błyszczą! :)
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :)
OdpowiedzUsuńTego kallosa jeszcze nie miałam. Włoski wyglądają ślicznie. ;)
OdpowiedzUsuńEfekt super ! Nie miałam jeszcze tego kallosa ale widze, ze czas to zmienic ;)
OdpowiedzUsuńMamy podobny kolor włosów :))
OdpowiedzUsuń